"Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość. - Paulo Coelho"
CZĘŚĆ I.
'Znasz tą historie, kiedy serce pęka z bólu, a mimo to musisz stawiać krok na przód, aby przetrwać?'- zanotowała na małej kartce, którą wepchnęła do torby.
CZĘŚĆ II.
W domu nikogo nie zastała. W jej chatce było przytulnie, pomijając fakt, że rodzice co chwile się kłócili. Nie mogła jednak narzekać. W gruncie rzeczy kochała swoją mamę- ojca również. Rozłożyła się na łóżku. W ramach rozrywki podziwiała sufit. Nagle poczuła język na policzku.
- Brylant, ogarnij się - skarciła swojego czworonoga.
Pomerdał ogonkiem i posłusznie zaprzestał. Ułożył się w swoim kojcu i potulnie zwinął się w naleśnik.
Pogłaskała jego siwą główkę, po czym rzekła:
- Ty jedyny jesteś przy mnie zawsze - pocałowała jego pyszczek, a łzy wzruszenia samowolnie napłynęły jej do oczu. Sysia pół miesiąca temu rozstała się ze swoim chłopakiem - Kamilem. Bardzo chłopaka kochała. Był typem łobuza, a w ramach swoich zainteresowań jeździł na desce - co dodawało mu uroku. Dzięki niemu dziewczyna polubiła deskę,rolki i łyżwy. Lubił komponować utwory i miał talent do grafiki. Syśka często widziała na murach jego grafy - była pod ogromnym wrażeniem. Teraz przechodząc obok któregoś z nich wracały złe wspomnienia. Zostawił ją dla Gośki. Najpierw istniała jego wersja wydarzeń.
- Sylwia.. - zaczął beztrosko - Myślę, że nie pasujemy do siebie.
- A - zastanowiła się. Nic nie dodała. Pozwoliła mu odejść. Znalazł szybko nowa miłość - o imieniu Małgorzata.
***
Śnieg prószył, prószył a tak bardzo pragnęła wybrać się do skateparku w dzielni. Z tego powodu postanowiła iść się przewietrzyć. Założyła zimową kurtkę i wybiegła na dwór, zabierając ze sobą Brylanta.
Omijała wąskie, zaśnieżone uliczki. Nagle banda małych chłopców zaczęła rzucać w nią kulkami ze śniegiem. Nic by sobie z tego nie zrobiła, gdy by nie to, że dostała prosto w oko. Zabolało ją to.
- Ej bachory - wydarła się a na jej policzkach zawitał różowy kolor.
- Burak, burak, burak - zaczęły dzieciaczki.
Chciała odejść, ale zjawił się jakiś wybawca, który "zgasił" dzieciaczki.
- Ogarnijcie dupery, małe sknery. Do nauki - zarządził i po chwili banda maluszków była daleko.
- Dziękuję - powiedziała i ułożyła usta w podkówkę.
- Proszę.. a ty mnie nie pamiętasz, prawda?
- Nie, a powinnam? - zapytała tak jakoś bez żadnych emocji.
- Kuba - powiedział po chwili dodając - Poznaliśmy się u Kamila na imprezie wiesz i tak zobaczyłem Cię i postanowiłem zagadać. Jak życie? Dawno Cię nie widziałem w sumie, wyładniałaś - dosładzał.
- Oj bez przesady - westchnęła - Kuba? Oj tak pamiętam. Miło Cię znowu widzieć.
- Jakiego masz słodkiego psa, mogę się dołączyć do tego spaceru? Jak tam Ci z Kamilem życie mija? Myślałem, że wszędzie razem chodzicie, a tu proszę samotnie wędrująca Sylwia, nie wiedziałem z początku, że to Ty.
- Pewnie - ucięła dziewczyna - Z Kamilem już nie jesteśmy razem - dorzuciła.
- Przykro mi - objął ją przyjaźnie - On za tobą tęskni.. wiem to.
- Skąd to wiesz? - spojrzała głęboko w jego oczy.
- Jesteśmy kumplami, wszystko wiem... zerwał z Gośką i ma zamiar wziąć się za Ciebie.. uważaj.
Zmieszała się, nie wiedziała co ma powiedzieć chłopakowi. Czuła,że to jakiś głupi żart.
- Kuba.. wiesz, powinnam już iść. Dziękuję za wszystko.
- Nie odprowadzić Cię?
- Nie, nie muszę jeszcze skoczyć do warzywniaka - skłamała.
Nie uszło to uwadze Kuby.
- Miałaś przecież spacerować z Brylantem.
- Tak.. to znaczy ja muszę iść - I pognała w stronę alei Złotej.
Pies dotrzymywał jej kroku. Kupiła marchew i pobiegła do domu.
***
Rodzice znowu się kłócili. Miała dosyć. Wybuchła.
- Ile jeszcze będę musiała tego wysłuchiwać? - wrzeszczała. Nie umiała opanować emocji.
Trzasnęła drzwiami po czym przekręciła je kluczem, aby rodzicielka nie suszyła jej głowy.
Wzięła do rąk stary album. Łzy napłynęły do jej oczu, a tusz na rzęsach spływał wraz z wodą.
Sięgnęła po pamiętnik- na pierwszej stronie zanotowała "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą'
Zamknęła pamiętnik i objęła psa.
***
Słońce odbijało się w całej Warszawie. Postanowiła wybrać się na małe zakupy. Włożyła ciuchy i po cichu wymsknęła się z domu. Śnieg topniał.Nagle na swoich biodrach poczuła czyjeś dłonie, a we włosach oddech. Odwróciła się, zobaczyła Kamila. Zimny dreszcz obiegł jej ciało.
Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo chłopak złapał jej ręce i zaczął całować.
- Kamil - powiedziała, gdy złapała powietrze.
- Kocham Cię, tak mocno - rzekł.
Pokręciła głową, chciała uciec. Cokolwiek. Nie mogła dłużej wytrzymać wzroku swojego byłego, który teraz stał się dobry.
- A - odpowiedziała.
- Tak bardzo Cię przepraszam..
- Nie.. no nie ma absolutnie za co - zaczęła sarkastycznie.
Spojrzała łobuzowi jeszcze raz w te brązowe ajsy i zaczęła iść w kierunku domu.
- Zaczekaj - chwycił jej rękę - Teraz kiedy jestem przy Tobie nie pozwolę Ci nigdy odejść.
- Masz racje Kamil. Nie pozwolisz, bo już raz odszedłeś.. nie pamiętasz? To może Ci odświeżę - nie skończyła, gdyż przytkał jej usta.
- Przepraszam, pamiętasz jak było dobrze. Dajmy sobie jeszcze jedną szanse.
- Ty już je wykorzystałeś.
Dziewczyna pragnęła tej chwili, ale czar prysnął. Kamil się zmienił.. już nic nie mogło być jak dawniej. Była nieugięta.
- Kochanie.. tak cie pragne - zaczął.
- A ja Ciebie pragnęłam. To przeszłość. Zrozumiesz to w końcu? Tak bardzo mnie zraniłeś. Dopóki była Gośka jakoś o mnie nie pamiętałeś.. - ucięła.
- Gośka to przeszłość. Wiem co straciłem. Ty to skarb. Odzyskam Cię. Zapłacę każdą cenę. Nikt inny z tobą nie będzie.
- Przykro mi, ale nie jestem na sprzedaż- burknęła pod nosem - Zwijam się na chatę i już daj mi spokój.
Nic nie odpowiedział, a Sylwia błądziła myślami daleko. Przechodząc przez ulice.. nie patrzyła i właśnie wtedy to się wydarzyło...
***
Obudziła się w łóżku. Nie było to jej łóżko. Pachniało miętą i eukaliptusem. Dziewczyna była zdziwiona. Próbowała wstać, ale jej kończyny odmawiały posłuszeństwa. Nagle do małego ciasnego pomieszczenia weszła kobieta ubrana na biało. 'Pielęgniarka - pomyśla'
- Gdzie ja je.. jestem? - zapytała ochrypłym głosem.
- Panienka na prawdę nic nie pamięta?
- Nie..
- Miałaś wypadek. Szłaś nieprzytomna i odbiłas się od samochodu. Na szczęście stłuczenia nie są groźne.. Twój chłopak w porę zareagował, inaczej mogłaby panienka nie żyć.
- Coo? Jaki chłopak?
- Panienka się prześpi. On czeka na korytarzu. Przyjdzie - powiedziała pielęgniarka i wyszła.
Zasnęła.
***
- Sylwia tak bardzo Cię kocham. Proszę obudź się - modlił się Kamil nad łóżkiem swojej kruszynki.
Ona nie reagowała. Za to co chwila wykrzywiała z bólu twarz. Śnił jej się zły sen. Chłopak to wyczuwał.
- Chciałbym, żebyś coś powiedziała do mnie.. - powiedział.
Dziewczyna poruszyła powiekami.
- Kim jesteś? - zapytała.
Kamila to zabolało, bardzo. Serce przecięło mu się na dwie połówki.
- Nie pamiętasz? To ja Kamil - powiedział.
- Nic nie pamiętam.. przepraszam.
- Śpij.
Przez następne dni przychodził codziennie. Każda rozmowa kończyła się porażką:
- Ja nie pamiętam - odpowiadała.
CZĘŚĆ III
Sylwia leżała już w swoim łóżku. Jej chłopak odwiedział ją regularnie każdego dnia, przynosząc jej ulubione kwiaty, czekoladki. Dziewczyna nie wychodziła ze swojego pokoju. Z wesołej, radosnej Sysi - stała się zamknięto Sylwią. Rolety w pokoju miała zasłonięte. Nie chciała patrzeć na rany, które zostały na jej twarzy. Za każdym razem kiedy Kamil chciał je odsłonić wydawała z siebie jęk bólu i nienawiści. Próbował z każdej strony. Miał anielską cierpliwość.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie - odpowiedziała
- Może zaczniemy wszystko od początku?
- Nie chce - mówiła
Chciała umrzeć. Czuła się niepotrzebna, niechciana, niekochana. Nie rozumiała swojego życia. Nic nie pamiętała.
- Dlaczego? chociaż spróbuj.. może wyjdziemy na spacer?
- Za zimno
- Skąd wiesz?
- Nie wiem, to wymówka.
Tak bardzo chciał ją pocałować. Cokolwiek. Poczuć jej bijące ciepło, ale jak na razie czuł powiew chłodu. Miał nadzieję, że Sylwia niedługo odzyska pamięć i wszystko wróci do normy. Miał nadzieję, że poskleja te puzzle, które rozwalił przez swoją głupotę.
***
Zastał ją w łazience. Z nożem w ręku. Chciała się zabić, ale za brakło odwagi. Siedziała z jakimiś kapsułkami nad wanną. Nic nie powiedział, tylko mocno ją przytulił.
- Czemu ty nadal przy mnie jesteś, skoro ja cie tak bardzo nienawidzę, za to, że nie pozwolisz mi odejść do nieba, tam gdzie moje miejsce? - łzy zaczęły jej kapać.
- Twoje miejsce jest przy mnie, nie w niebie. Zrozum kocham Cię.
- Już drugi raz ratujesz mi życie, którego wcale nie potrzebuje.
- Potrzebujesz - wziął z jej ręki nóż i położył na regale.
Wtuliła się w jego ciepłe ramiona pierwszy raz odkąd wróciła do domu.
- Dziękuję - wydusiła z siebie.
Potem było już łatwiej. Z Kamilem było łatwiej przejść jej przez te trudne dla niej chwile.
Wszystko jej opowiedział. 6 lutego po raz pierwszy na jej twarzy ujrzał uśmiech.
Na Walentynki planował coś powalającego słowa dotrzymał.
14 luty- Walentynki.
Obudził ją sms. Zerknęła na wyświetlacz. Kamil.
'Wyjrzyj przez okno.'
Jak prosił tak uczyniła. Była zaskoczona. Wielki napis narysowany sprejem
'Sysia i Kamil = love forever.'
- Ty wariacie. Sąsiedzi zarzucą nam chuligaństwo.
- Mi, nie Tobie - pocałował ją w policzek, a ona się rozpłynęła.
- Tak bardzo za tym tęskniłam. Potrzebowałam tej miłości, tego ciepła. Dziękuję.
Objął ją mocno.
- A ja potrzebowałem Twojej osoby. Tego uśmiechu przede wszystkim.
***
Przez następne dni, tygodnie,minuty, sekundy przy Kamilu czuła się szczęśliwa. Codzienne sms-y, spotkania rozgniotły traumę jaką przeżyła przy wypadku. Czuła się bezpiecznie przy swoim chłopaku.
- Kocham Cię- mówił.
- Ja Ciebie- odpowiadała.
Ich pocałunek przerwał Brylant.
- Chyba twój czworonożny przyjaciel jest zazdrosny.
- Chyba tak, to chodźmy z nim na spacer.. może się nie pogniewa.
Pies wesoło pomerdał ogonkiem
I właśnie tak w 3 spacerowali alejkami, obdarowując się całusami.