piątek, 18 stycznia 2013
No boyfriend no problem.
~ Kto powiedział, że przyjaźń damsko- męska nie istnieje? Zuza i Daniel znają się od piaskownicy. Chociaż ich charaktery są zdecydowanie przeciwne do dziś wspierają się jak brat z siostrą.
Razem uczęszczali do przedszkola, a poznali się na plaży w Gdyni. W upalny dzień mała Zuzanka lepiła z piasku wieżyczkę - była z niej dusza młodej artystki, cieszyła się, gdy jej arcydzieło było gotowe. Radość nie trwała długo, bo na plażę wtargnął mały rozrabiaka o przebojowej twarzy, wziął łopatkę i zaczął niszczyć zameczek. Dziewczynka rozpłakała się i pobiegła wtulić się w ciepłe ramionka mamusi.
- Zuzanko, chłopiec nie chciał niczego złego.. - mówiła mama gładząc ją po czółku.
- Mamusiu - chlipała.
Po godzinie rodzicom mały potworków udało się pogodzić dzieci. Jak to mówią, początki bywają straszne - ale ważne, aby koniec był dobry.
***
Zuza słuchała muzyki. O 14 miał zjawić się Daniel i pomóc jej w matmie (z tego przedmiotu był po prostu świetny.) Co prawda wrzesień- ale od początku trzeba było ostro harować. Rozłożyła książki kiedy rozległ się dzwonek u drzwi. Pobiegła otworzyć.
- To ja - uśmiechnął się łobuzersko Daniel po czym wszedł go salonu i spojrzał na stolik - Matma? - skrzywił się żałośnie.
- Coś nie tak? Miałeś mi pomóc? Mamy klasówkę, a wiesz, że ja całkowicie nic z tego nie kminie. Kompletnie zero. - przygryzła dolną wargę.
- Miałem inne plany, chciałem iść na plażę, dziś zachód Słońca - ponoć niepowtarzalny - zachęcał.
- To jeszcze 3 godzinki, Daniel. Muszę to umieć, jak dostanę pałę mama uwięzi mnie w domu - mydliła.
- Ta ciekawe, czym smyczą? - roześmiał się.
- Tak - uśmiechnęła się promiennie po czym podała przyjacielowi książkę od matmy.
- Układy równań, zadania tekstowe - westchnął - Ciężki orzech do zgryzienia -rzekł.
Siedli więc i zaczęli przerabiać. Szło mizernie i wolno.
- Musisz pozbyć się nawiasów - sugerował.
Łatwo było mu mówić, był rok starszy - dawno to przerabiał a do tego mistrz z matmy więc co on tam mógł wiedzieć o tym jak było jej ciężko.
- Próbuję, tak? - wkurza się.
- Oj dobra, spokojnie. Coś nerwowa dziś jesteś - spojrzał łobuzersko w jej oczy jak to miał w zwyczaju.
- Phi - fuknęła - X będzie równe 10, a Y 18 - powiedziała z dumą w głosie.
- No, no. Umiesz, źle Cię oceniłem, księżniczko. A teraz kaman na plaże - pociągnął ją za rękę i pół godziny później szli brzegiem mocząc nogi w ciepłej wodzie.
- Przypominają mi się lata dzieciństwa, pamiętam jak zmoczyłaś kalosze i... - nie dokończył.
- Weź skończ z tym - ukuła go w nos.
- O ty zołzo - wziął ją na ręce i wrzucił do wody.
- Piękna z Was para - powiedziała przechodząca staruszka serdecznym głosem.
- Jesteśmy przyjaciółmi - powiedział Daniel - Coś nie tak? - dodał, kiedy spojrzał na Zuzę.
- Nie, ok. Tylko cała jestem mokra. Zimno mi - trzęsła się.
Opatulił ją swoją bluzą, przeszli się jeszcze kawałek i zabrali się na chatę.
Otworzyła dom.
- Matko, dzieci.. szybko do łazienki i na kolacje! - krzyknęła mama Zuzy w progu.
- Dobrze proszę pani - Daniel jak zawsze szarmancko ucałował dłoń pani Mai.
Zwarci i gotowi zasiedli do kolacji.
- Wyśmienita - powiedzieli oboje.
Atmosfera jak zawsze ciepła, matka Zuzy była pogodna i Daniela traktowała jak własne dziecko.
- To co do jutra, tak? - mówił wychodząc.
- Tak, pewnie. Oczywiście -utuliła go mocno zamykając drzwi.
Spała dobrze, to chyba dzięki tej kąpieli w ciepłym Bałtyku.
Zbudziło ją pukanie do okna.
- Halo, wstajemy - darł się Daniel.
- No już, zaraz będę na dole - odkrzyknęła.
Zwlekła się z łóżka, założyła ciuchy, zjadła śniadanie - poranną toaletę zaliczyła.
- Pa mamo - ucałowała swą rodzicielkę w polik i zbiegła po schodach.
Zdyszana stanęła przed Danielem.
- Jestem- zameldowała.
- Jak tam matma, pamiętasz wszystko? - zapytał zaciekawiony.
- Tak jest, profesorze - zachichotała.
Ich drogi rozeszły się na szkolnym korytarzu. Zuza poszła do swoich koleżanek a Daniel na boisko do chłopaków - grać w kosza.
- Hej, hej - krzyknęła Olga szkolna koleżanka z ławki.
Inaczej nie można było nazwać tej o to długonogiej blondyny wpijającej się w usta chłopakom z wyższych klas. Wyglądała dziś jakoś inaczej, ale ogólnie była dobrą dziewczyną. Miała spoko gadkę, tylko charakter trochę zjechał jej na boczny tor - ale jak mówiła - naprawi się.
- No cześć - uściskała dziewczynę i zaczęły plotkować.
- Pierwsza matma? - zapytała Olga - Kurde, nic prawie nie rozumiem - zaczęła.
- Mi Daniel wytłumaczył, więc załapałam wszystko kochana - zaświergotała.
- No taaa... Daniel, ja to się zastanawiam Zuza czemu Ty z nim nie chodzisz? Cała szkoła gada, że pasujecie do siebie idealnie. No nawet ptaki tak gdaczą - powiedziała.
Do inteligentnych nie należała, no ale cóż.
- Ćwierkają - poprawiła kumpelę po czym dodała - Olga, nie świruj. Dawno Ci ten mit obalałam. Ja i Daniel równa się przyjaźń. Jest moim przyjacielem - najlepszym człowiekiem jakiego mogłam spotkać na mojej drodze. Nie chcę związków. Nie chcę niczego popsuć, jasne? - skończyła, bo rozdzwonił się dzwonek.
- No to siema matma - rzekła Olga wkraczając do klasy.
***
Koniec lekcji - odetchnęła z ulgą. Do domu wracała sama, ponieważ Daniel miał coś ważnego do załatwienia na mieście.
W domu nikogo nie było. Odgrzała sobie obiad i zasiadła przed TV.
Nic ciekawego nie było, więc położyła się na kanapie i wykręciła numer do przyjaciela - chciała się pochwalić i wybrać z nim na plażę - pogoda dopisywała a była żądna wrażeń.
Nie odbierał, raczył zadzwonić o 21.
- Sorry mała, ale wiesz.. - skończył - Jak matma? - dorzucił po namyślę.
Nie chciała, aby jej się tłumaczył. Byli przyjaciółmi- nie mieli tajemnic, ale ufali sobie i nie śledzili każdego swego ruchu.
- Nie było źle, chyba 3 będzie - powiedziała.
- Zła jesteś, Zuza? - zapytał.
- Nie skądże. Spotkamy się jutro? - rzekła wesoło.
- Jutro nie mogę.. - powiedział - Słuchaj muszę kończyć. Siemka.
Rozłączył się. W tle słyszała jakąś "imprezę". Może jej się wydawało, ufała Danielowi i wierzyła, że wszystko między nimi w porządku.. do czasu.
Rano nie stał pod jej oknem - nawet esa nie napisał. Zasmuciło ją to trochę, ale wstała z łóżka i powlekła się do łazienki.
Gotowa wyszła do szkoły.
Olga złapała ją, gdy tylko weszła.
- Hej! - rzuciła się na nią.
- Cześć, nie ma Daniela? - zapytała, nie widząc nigdzie swojej zguby.
- Nie, nie widziałam - powiedziała.
Zuza była niemile zaskoczona, gdy był chory - zazwyczaj pisał esa, że nie przyjdzie po nią. Cokolwiek.
W budzie rzeczywiście go nie było. Po lekcjach poczłapała na jego chatę.
Otworzył Maciek - brat Daniela.
- Co jest, laska? - spytał.
- Co z Danielem? - wypaliła.
- Y.. - zmieszał się. - Jest chory.
- Mogę wejść?
- Nie, to znaczy.. nie za bardzo, wiesz- gubił się.
- Luz , powiedz, żeby się odezwał do mnie. Pa - pożegnała się.
Poczłapała minut pięć po okolicy i zwlekła się na chatę.
Czekała na esa, telefon. Nikt nie odpowiadał. Daniela do końca tygodnia w szkole nie było.
W piątek dostała widomośc E-mail od Olgi.
'Siema koleżanko z ławki. Nie mam hajsu na tele aby do Cb zadzwonić, więc piszę na E-maila. Pamiętam jak cały tydzień narzekałaś na brak kontaktu... wiem w czym rzecz. Widziałam Go na osiedlu w objęciach Darii. Nie wkurzaj się, ani nic..oszukał Cię. Musicie pogadać. Trzymaj się.- Olga.'
Wpadła w osłupienie. Wzięła telefon- ale szybko go odłożyła. Następne dni dłużyły się nie miłosiernie.
Daniel nie dawał znaku życia, za to na osiedlu często widziała Go z Darią. Nie czuła gniewu, zazdrości, chociaż na dnie serca kuło ją - czuła, że traci przyjaciela - przez laskę z 3B.
Ze łzami w oczach wróciła do domu. 'Jutro szkoła-myślała' Położyła się do łóżka, mimo, że nie mogła zasnąć - próbowała.
***
Zeszła po schodach. Czekał na nią Daniel- we własnej osobie. Miał skruszoną minę. Chciała być twarda i trzymać go w niepewności - taki charakter.
- Cześć - powiedział wyciągając zza siebie czekoladki - Czekoladowe, to dla Ciebie. Przepraszam, że nie odpisywałem, byłem ciężko chory.. brachol Ci mówił - utulił ją.
- Hej - spochmurniała - Tak słyszałam, zresztą nie tylko to - urwała.
- Co jest? - spojrzał głęboko w szafirowe oczka.
- Nie nic, widziałam Cię na osiedlu z Darią, tak wtedy gdy byłeś chory, "niby chory", gdy nie mogłeś zadzwonić do swojej przyjaciółki podzielić się tym niusem.
- Chodzimy ze sobą - zaczął się tłumaczyć.
- Nie musisz mi się tłumaczyć - urwała.
- Ale chcę - spoważniał - Wtedy co dzwoniłaś, był gruby melanż. Maciek wyprawiał imieniny, zaprosił Darię i jakoś nas spiknął. Żałuję, że Ciebie nie było. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, ale wiedz, że nasza przyjaźń nadal jest dla mnie ważna, Zuza. Wynagrodzę Ci to, obiecuję. Jutro na plaży? - zapytał.
- Dobrze - powiedziała.
Resztę drogi przeszli w milczeniu, chociaż miała mu tyle do powiedzenia - ucichła.
- Może wejdziesz? -zapytała go pod domem.
- Nie mogę.. umówiłem się.. - uciął.
- Rozumiem - uśmiechnęła się - Pa - zamknęła drzwi i właśnie w tej chwili rozpłakała się tak bardzo. Szlochała, tak jakby rozrywała ją jakaś siła w środku.
'Co we mnie jest nie tak? Brzydka nie jestem, a mimo to wybrał ją.'
Szybko odsunęła tą myśl - byli przyjaciółmi. Nie kochała Daniela, nie nie nie. Powtarzała rozumowi no i sercu chyba też.
***
Szykowała ręczniki i krem, a także przekąski. Chciała spędzić ten dzień wyjątkowo. Gotowa miała już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon.
- To ty, hej. Już wychodzę - mówiła.
- Zuza, przepraszam.. musimy to przełożyć.. mam ważne spotkanie.
- Okej.. - powiedziała.
Nawet nie pytała z kim. Doskonale wiedziała. Przegrałaś - podpowiadał wewnętrzny głos.
Załamana poszła do łóżka. Następne dni symulowała chorobę. Nie chciała zjawić się w szkole. Nie była gotowa na widok najlepszego kumpla w objęciach landryny.
W środę z łaski przyszedł Daniel.
- Mogę wejść? - spytał matki Zuzy.
- Pewnie, Zuza jest u siebie - zaprowadziła go do pokoju córki i zostawiła młodych samych.
Wzięła w dłonie kubek i opatuliła się po czubek nosa. Nie chciała, aby widział jej ból.
- Co jest? - zapytał na wejściu - Mizernie wyglądasz.
- Bywa - ucięła rozmowę.
- Pogadamy? - zapytał. Widział, że dziewczynie leży coś na sercu.
- Nie mamy chyba o czym. Czekaj, olewałeś mnie? Chyba powinnam zrobić to samo, a jednak wpuściłam Cię do swojej komnaty i jeszcze z tobą konwersuję. -oburzyła się.
- Zuza, nie przesadzaj. Chodzi o ten wieczór nad plażą? Darcia mi zabroniła, nie chciała mnie wypuścić, świetnie mi z nią było. Pocałunki i te sprawy.Musiałem to odwołać. Zrozum. Jesteśmy przyjaciółmi - skończył.
- Przychodzisz do mnie.. jestem od 3 dni w domu. Nie dzwonisz, nie piszesz. Nic. Oszczędzasz na swoją laskę? Luzik. Mogłeś chociaż wpaść. Mogłam równie dobrze leżeć w szpitalu, ale nie.. wpadłbyś na 5 minut, jakby Ci twa dziewczyna pozwoliła. Nie no nie jestem zła, cieszę się, że ją masz. Ale odkąd jesteś w związku.. odkładasz mnie na potem.. potem może mnie nie być. Opowiadasz mi jak się całowaliście, jak było Wam dobrze. Jej zawieść nie możesz, ale mnie mogleś i ostatnio często to robisz. Obiecujesz, kłamiesz.. po co? Po prostu wiesz co, moim zdaniem trzeba naszą przyjaźń odłożyć.. - wygarnęła.
- Co? W sensie skończyć? Każesz mi wybierać tak? Taka z Ciebie przyjaciółka? Nie spodziewałem się tego po.. - chciał dokończyć, ale w oczach przyjaciółki dostrzegł łzy. Chciał je otrzeć, ale odrzuciła jego pomoc.
- Odejdź, proszę - wydusiła.
Nie odchodził, wtedy właśnie przytulił ją mocno. Wylała potok łez.
Spojrzał głęboko w jej oczy. Coś go ujęło i samoistnie ujął jej twarz w dłonie i pocałował.
Szybko odepchnęła Daniela.
- Przestań, lepiej jak pójdziesz.
- Zostanę, obiecuję.
Zadzwoniła jego komórka.
- Tak? No dobra.. będę. - powiedział do dzwoniącego. - To mama, muszę wracać. Pa.
Ucałował jej policzki i wyszedł.
- Do widzenia! - pożegnał się z mamą Zuzy.
Zostawił ją samą z milionem myśli. Nie kochała go - uświadomiła to sobie, gdy nie poczuła żadnego dreszczyka emocji podczas pocałunku. Całą sytuacje w jej pokoju zostawiła dla siebie.
***
Następne dni starał wynagradzać przyjaciółce jak tylko mógł.Czuł się winien. Chodzili razem na spacery, nad jezioro. Sprawa pocałunku została zamknięta. Żadne z nich nie wspominali. Cieszyli się, że wszystko wróciło do normy. Do czasu.
- No co jest? - pytała zaniepokojona.
- Sprawdź skrzynkę pocztową. Kończę, kocham Cię. Trzymaj się. Cześć - rozłączył się.
Przeczuwała, że czeka ją niemiła niespodzianka. Nie omyliła się.
Otworzyła skrzynkę. Długi list.
Najpierw piosenkę "Eminem Beautiful" ich ulubiona. Potem wspólne zdjęcia od dzieciństwa aż do teraz.
A na końcu list, który poruszył ją niemiłosiernie.
'Jeżeli teraz to czytasz, to znaczy, że obejrzałaś już nasze wspólne zdjęcia. Te pierwsze- to Ty, kiedy śmiałaś się. 10 październik pośród liści. Kocham jak się śmiejesz.Masz wtedy takie słodkie dołki w policzkach. Następne to my- piknik w lesie. Twoje oczy wyszły tu nieziemsko idealnie. To trzecie to Twoje urodziny. Ten tort robiłem sam. Wyszedł- tak mówiłaś zajadając się truskawkami. Reszta to nasze szalone zdjęcia, nic się nie zmieniamy. Ostatnie to to z tego roku. Jesteś przygaszona. To ta sesja, którą Ci robiłem. Ostatnie zdjęcie jakie mam Twoje. Szkoda, że jesteś na nim pochmurna. Nie cierpię jak się smucisz.Pamiętasz dzień, kiedy się poznaliśmy? Jak rozwaliłem ten Twój piękny zamek. Chciałem Cię za to przeprosić. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że to była najgorsza krzywda jaką Ci wyrządziłem.. aż do teraz. Przepraszam, Zuza.
Za to jak Cię pocałowałem- było to zbędne. Nie chciałem. Za to olewanie i przekładanie.
Za kłamanie. Jesteś super osobą i zasługujesz na kogoś lepszego. Zdjęcia zachowaj. Chcę żebyś pamiętała nasze wspólnie spędzone chwile, chociaż chyba lepiej jak zapomnisz. Ja o Tobie nigdy nie zapomnę. Jesteś takim promykiem na niebie, w pochmurne dni. Taką gwiazdą. Gdy będzie ciemno spójrz w niebo. Ta największa to Ty. Nazwałem ją Rose - na czesć tego, że kochasz róże. Wiemy o sobie tak wiele, a mimo to nawzajem tak potrafiliśmy znisczyć.. wróć. Ja zniszczyłem. Kurde, Zuza. Strasznie tu mieszam. Pogubiłem się. Może ta gwiazda naprowadzi mnie na odpowiednią drogę? Mam nadzieję. Chyba czytając to, wiesz o co mi chodzi. Chciałem się pożegnać. Lepiej, gdy będziemy sami. Kazałaś mi wybierać. To nie tak, że wybrałem Darię. Chcę dać Ci swobodę. Ze mną cierpisz. Beze mnie będziesz szczęśliwa. Szkołę zmieniłem. Przyjęli mnie. Nie dzwoń. Nie odpisuj. Ja też chcę zapomnieć, chcę Ci to ułatwić. Będzie cięzko ale damy radę. Spójrz na tą gwiazdę obok Rose. To ja- niby daleko, ale gdy będziesz w potrzebie przybliżę się do Ciebie. Twój/Nie Twój Daniel'
Rozpłakała się. Nie wiedząc czemu zażyła tabletki, idąc do łazienki potknęła się o kafelki i zemdlała.
Mama znalazła ją przy progu. Objęła córkę i zadzwoniła po lekarza. Zabrali ją na odział.
***
Miała sen. Przeszłość. Siedzi na plaży i lepi zamek. Przy niej Daniel. Wszystkie wydarzenie przedzierają się przez jej głowę nieszczęśliwie. Budzi się zalana potem, przy jej boku siedzi mama, trzymająca ją za rękę.
- Mamo? - zapytała.
- Tak, już wszystko pod kontrolą. Zemdlałaś. Musisz 4 dni zostać w szpitalu na przeglądzie.
- Ah - skończyła.
Nie wiedzieć czemu otworzyła się przed matką i zaczęła mówić.
- Nie martw się. Znacie się tyle lat, na pewno wszystko się ułoży.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Chciałabym, mamo - przytuliła ją mocno.
Nazajutrz rano przy jej łóżku siedział Daniel.
- To sen? - pyta rozglądając się po sali.
- Nie, to ja. Przepraszam.
Zuza uśmiecha się. Tak bardzo brakowało jej chłopaka. Była w stanie mu wybaczyć. Miała nadzieję, że z tym do nie przyszedł.
- Odbudujemy wszystko - powiedział.
- A Daria?
- Zerwałem, po tym jak dowiedziałem się od Twojej matki co przeżywasz. Uświadomiłem sobie jak nasza przyjaźń jest ważna, wszystko wynagrodzę. Teraz na prawdę mówię.
Przytuliła mocno chłopaka.
- Dziękuję - dźgnęła go w brzuch.
- To ja tobie. Jesteś wspaniała. - uśmiechnął się.
Matka dziewczyny cieszyła się, że wszystko jest w porządku. Naprawiła przyjaźń.
***
- To wychodzimy! - wrzeszczeli.
- Dobra- mówi mama Zuzki.
Siedzili wspólnie na plaży, podziwiając gwiazdy.
- Patrz, więc to my? Jesteśmy obok siebie na właściwym miejscu - powiedziała Zuza.
- Tak jest przyjaciółko. Co powiesz na kąpiel? - zachichotał.
- O nieeee! Nawet się nie waż. - prychnęła.
Po 10 minutach oboje pluskali się w Bałtyku. Do dziś pamiętają ten wieczór. Wszystko.
z dedykacją - Natalii P i Oli S.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zdołowałaś mnie :c / Paula
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńno no no świetnee :D
OdpowiedzUsuńświetne, zajebistee ! kocham ciee! dawaj dalej! i nie czekaj na to 10 komentarzy bo to bez sensuu! wtedy mozesz stracić czytelniczkii... pisz po prostu cały czas a nie jak bedzie 10 komentARzyy czy lajków plosee :D
OdpowiedzUsuńMasz talent :)
OdpowiedzUsuńnastępne. te jest świetne, z resztą jak wszystkie <3
OdpowiedzUsuńśliczne aż się popłakałam , pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńsuper!! pisz dalej! <3
OdpowiedzUsuńJest ekstra. <3 Aż łzy mi poleciały. Pisz dalej ;*
OdpowiedzUsuńJak czytalal ten list od Daniela myslalam, ze sie poplacze ;-)
OdpowiedzUsuńAle ze mnie zołzę zrobiłaś, no! Przeze mnie było im źle! :D Ale generalnie suuper opowiadanie. Z resztą jak każde inne.Myszko,dobrze wiesz,że masz talent.I proszę..nie marnuj go. <3 Daria
OdpowiedzUsuń